Mawia się, że nasza świadomość to poczucie oddzielenia od innych. Jednak nie o to oddzielenie siebie od innych chodzi, gdy tu, na ziemi, żyjemy! Chcemy być razem – rozczula nas widok przytulających się do siebie, pragniemy miłości drugiego człowieka. Fajnie jest mieć przyjaciół, coraz lepiej dogadywać się z ludźmi, wspólnie osiągać sukcesy. każdy tego chce.
Absolutnie zgadzam się z poglądem, że:
„nauka w połączeniu z doświadczeniem mistycznym stworzy Nową Cywilizację”
Tylko, o jakie doświadczenia mistyczne chodzi? Ludzie zachłystują się swoją próżnością. Materia zaślepiła im oczy. Bardziej się niektórym opłaca pokazywanie swojej pupy niż mówienie czegoś mądrego. Wielu puka się w czoło gdy słyszy o intuicyjnej wiedzy człowieka, polu energetycznym czy reinkarnacji. Nawet boją się wchodzenia w stany duchowe w których mogą odkryć swoją prawdziwa naturę. Wola udawać. Przedstawienie trwa – kto kogo oszuka, pokaże swój make-up maskujący prawdziwe swoje oblicze itd.
Głowa pochylona, spojrzenie wbite w ziemię – jestem, egzystuje, używam mózgu, zdaję sobie sprawę z bycia, istnienia świata wokół mnie… Oczywiście, nie wszyscy. Oczywiście, dla wielu istotny jest ich wewnętrzny rozwój, bycie dobrym dla innych itp. I to jest pocieszające. Tylko niech wychodzą na scenę, prezentują swoją wizję życia, piszą nowe scenariusze – nie ma sensu wyścig udziwniania świata, siebie, obnażaniem siebie zasłaniania braku możliwości powiedzenia czegoś mądrego, zrobienia czegoś dobrego dla innych.
Gdy czytam o paniach chodzących w klapkach za wartość których inny uratowałby swoje życie, albo panach jeżdżących z dumą szalenie drogimi samochodami, myślę sobie – przedstawienie próżności trwa…