Ela – Właśnie skończył się kurs – trening energetyczny „Dogadaj się ze sobą”. Dla mnie dogadać się ze sobą to po prostu mieć pewność, kim się jest, chce być, o co mi chodzi. Gdy determinują mnie wątpliwości zewnętrznego świata, w pewnym momencie sama się staje wątpliwością, bo już nie wiem czy to, co myślałam było prawdziwe, czy moje poglądy są na pewno moimi. A Twoim zdaniem?
Marek – Człowiek jest prostą strukturą, która sama się bardzo skomplikowała.
Ela – Dlaczego się skomplikowała?
Marek – Człowiek od bardzo dawna poszukiwał sposobów ułatwienia sobie życia, stania się lepszym. Przyszliśmy na Ziemię z pewnym potencjałem, z podstawowymi instynktami. Taki jest tu proces nazywany życiem. Zanim człowiek dorośnie na tyle, by potrafił zrozumieć, jakie są Jego pierwotne instynkty, a co dopiero się do nich odnieść, jest ze wszystkich stron bombardowany ogromną ilością informacji, poglądów, pomysłów ludzi na życie, odnoszenia się do rozmaitych zjawisk. Wielu nam mówi, co jest w życiu ważne i wielu wywiera na Nas mniejszy lub większy wpływ. Uświadamiamy to sobie lub nie. Dopływa do Nas tysiące rozważań, które bardzo często przyjmujemy w sposób bezrefleksyjny.
Na przykład, obserwuje się teraz w polskich mediach gorączkowe poszukiwanie autorytetu absolutnego. Nie ma takiego, bo nie ma ludzi bez jakiejkolwiek skazy! Wyrabiamy sobie poglądy na temat ludzi, również tych powszechnie znanych, dogłębnie ich nie znając! Tak samo jest ze zjawiskami w naszym życiu, do których się odnosimy. Potrafimy się bardzo kategorycznie ustosunkowywać do rzeczy na temat, których na dobrą sprawę nie wypracowaliśmy sobie rzetelnego, opartego na poznaniu, własnego podejścia. Oburzamy się, że autorytet przestał być autorytetem, bo mamy swoją jego wizję i jej bronimy nawet za wszelką cenę.
Trzeba zrozumieć, że każda informacja, która do Nas dociera, nie jest po to, żeby ją brać za pewnik, tylko po to, żeby się do niej ustosunkować! Jednak upieramy się, żeby zewnętrzny świat odzwierciedlał Nasze dotychczasowe, już sobie wyrobione podejście do niego. A on się zmienia. Niemal obrażamy się, gdy Nasz dotychczasowy autorytet powie coś, z czym się nie zgadzamy – od razu przestaje być autorytetem. Nie rzecz w tym, by coś, ktoś był Naszym wiecznym autorytetem. Uznajmy za naturalne swoje krytyczne podejście do dotychczasowych Naszych autorytetów i to, że z zewnętrznego świata docierają do nas informacje, które nie potwierdzają, wręcz kłócą się z tym, co sądzimy.
Efektem dogadania się człowieka ze sobą jest właśnie Jego umiejętność krytycznego ustosunkowywania się do wszystkiego, co jest dookoła, również do swoich dotychczasowych poglądów. Każdy człowiek jest unikalny, mamy inne sposoby rozwoju osobistego, inne doświadczenia życiowe.
Ela – Czyli, dogadać się ze sobą to zaakceptować swoją unikalność?
Marek – Tak, mimo, że wciąż mamy z tym problem, bo cały czas podlegamy presji społecznej, całego otoczenia. Ta presja wprowadza Nas w totalne absurdy np. wzrośnie Twój prestiż, gdy kupisz sobie taki a nie inny samochód. To buduje mylne wyobrażenie człowieka o sobie! Presje są i będą tylko chodzi o to, w jaki sposób my reagujemy na nie. Będący w zgodzie wewnętrznej są odporni na bycie wprowadzanym w iluzyjne obrazy na swój temat, sprzeczne z człowieka prawdą wewnętrzną.
Tworzymy sobie wizje, schematy, które wynikają z Naszego wewnętrznego niepoukładania. Obserwujemy powierzchowności, uznajemy je za swoje wzory, choć nic nie wiemy, co znajduje się pod taką powierzchownością. Idealizujemy ludzi i zjawiska. Zastanawiamy jak to możliwe, że ktoś miał wszystko, a mógł być tak nieszczęśliwy w życiu? Nie na bazie powierzchownych obrazów, wizji innych, ale na bazie własnego systemu myślenia i odczuwania powinniśmy udzielić sobie odpowiedzi na pytanie, co nam daje szczęście, równowagę wewnętrzną.
Ela – To proces, nie lekcja do odrobienia w jeden wieczór.
Marek – Im później się go rozpocznie, tym trudniej jest zmienić swoje przyzwyczajenia. W jednym z filmów jest taka scena – ktoś w swojej szafce trzymał rzeczy w totalnym bałaganie. Powiedziano tej osobie, że musi tam posprzątać. Ten ktoś uznał, że faktycznie tak trzeba zrobić. Jednak, gdy zaczął porządkować tę szafkę, okazało się, że jest tak przywiązany do każdej z tych rzeczy, że nie mógł niczego z tej szafki usunąć. Z punktu widzenia osoby oglądającej ten film, te rzeczy były bezwartościowe. Sztuką jest umieć popatrzeć z innej perspektywy na to, co Nas dotyczy.
Ela – Od czego zacząć robienie w sobie porządku?
Marek – Uważam, że warto jest się nauczyć odcinać od lawiny wpływów, które Nas determinują. Żeby mieć coraz większy wpływ na siebie, trzeba poukładać się w sobie, wyrzucać z siebie wszystkie nagromadzone „śmieci”. Najpierw trzeba wynieść pewne rzeczy, a potem dopiero wstawiać jakieś nowe. To proces,
Ela – I poświęcać więcej czasu sobie…
Marek – Każdy potrzebuje odrobinę czasu dla siebie. Izolować można się na różne sposoby, wart jednak uczyć się coraz lepiej funkcjonować w świecie nie biorąc do siebie wszystkiego, co do Nas z zewnątrz dociera.
Ela – Żeby tak było, trzeba wiedzieć, czego się faktycznie chce.
Marek – Myślę, że człowiek nie tyle poznaje siebie w trakcie rozmawiania ze sobą, co w trakcie normalnych życiowych sytuacji. Wyobrażenia ludzi, wyobrażenie o tym, jacy są naprawdę, najczęściej nie pokrywają się z tym, jacy są w rzeczywistości. To przejawia się w Ich zachowaniach. Nie jesteśmy tylko takimi, jak o sobie myślimy, również takimi, jak się zachowujemy w akcji życia. Problemem jest to, że ludzie starają się kreować na kogoś, kim na dobrą sprawę nie są.
Ela – Dogadać się ze sobą to budować płaszczyznę jedności – taka jestem i w zgodzie ze sobą się zachowuję.
Marek – Dokładnie tak, ale bez zbytniego oglądania się na to jak zareaguje na to świat. Oczywiście, zawsze ponosi się jakieś koszty za bycie sobą albo za usilne przypodobanie się innym. Lepiej skupiać się na zyskach z bycia po prostu sobą.
Ela – O jakich kosztach myślisz?
Marek – Funkcjonowanie z innymi ludźmi w większości wypadków opiera się na dostosowaniu się do Nich, szukaniu kompromisów. Jednak, jeżeli jest to dostosowywanie do ludzi ponad dostosowaniem się do samego siebie, wchodzimy na niebezpieczną ścieżkę budowania w sobie sprzeczności, nie dogadywania się ze sobą, dobrego czucie się ze sobą, bycia szczęśliwym.
Ela – Każdy ma jakąś drogę swojego życia, nienarzucaną od górnie, ale wynikająca z jego indywidualności.
Marek – Zbaczanie z drogi swojego życia można porównać do grania w swoim życiu roli, do której nie jest się w żaden sposób predysponowanym. Interwencja innych, ingerowanie w to, w jaki sposób ktoś funkcjonuje, nie jest dobre.
Ela – Dla mnie brak jedności wewnętrznej, niedogadywanie się ze sobą to źródło stresów, złamań, depresji, lęków itp.
Marek – Z człowiekiem problem polega na tym, że potrafi dochodzić do idiotycznych przemyśleń, czyli wymyśla rzeczy, które nie mają żadnego sensu, bo nie korespondują z nim. Dogadać się ze sobą to prowadzić taki proces myślowy, który po pierwsze jest zdecydowanie Twoim procesem, po drugie prowadzi Ciebie w stronę wyjścia z problemów, niemożności itp., a nie pogrąża Ciebie w bezsens wszystkiego.
Ela – Jaki zatem widzisz sposób pomagania ludziom, by dogadali się ze sobą?
Marek – Nie ma takiej uniwersalnej techniki, bo każdy na jeden impuls może reagować inaczej. Jest jednak sens w prowokowaniu, pobudzaniu ludzi do pewnych refleksji na swój temat, motywowaniu do zastanowienia się nad pewnymi rzeczami. Taka refleksja jest TWOJĄ. Taki wniosek jest TWÓJ. To Ty jesteś największym beneficjentem tego, co dobrego dzięki tej refleksji Ciebie potem spotka.
Ela – Tylu mówi, że są nieszczęśliwi…
Marek – Bo nie potrafią dogadać się ze sobą i ze światem. Nie ma osoby, która chce być nieszczęśliwa. Każdy chce być szczęśliwy. Ale, w momencie, w którym mówimy, że jesteśmy nieszczęśliwi, obarczamy odpowiedzialnością za swoje nieszczęście wszystko, co jest poza Nami. To nie jest tak, że świat, który postrzegamy, który Nas otacza, funkcjonuje poza Nami, bo to, w jaki sposób go postrzegamy jest kwestią tego, jacy jesteśmy. Często się słyszy – ten świat jest okrutny, życie jest takie okrutne! Nie bierze się pod uwagę, że bardzo dużo zależy po prostu od Nas, od tego, jacy jesteśmy, co robimy. Człowiek nie ma w swoim kodzie genetycznym zapisane, że do końca życia będzie miał za mało pieniędzy. Wojny, nie biorą się ze świata, biorą się z Nas, bo to ludzie o wojnach decydują. Lubimy zrucać z siebie odpowiedzialność za to, że w życiu Nam się po prostu coś nie podoba, nie jest takie, jakie Nam się wydaje, że jest.
Ela – Dopiero, gdy stajemy przed zagrożeniem utracenia tego świata, zaczyna się go doceniać. Wielu na szczęście to sobie uświadamia.
Marek – Wszystko zależy od odpowiedniego nastawienia do siebie, życia, świata. Za bardzo uzależnia się stan swojego szczęścia od posiadania, otrzymania od życia dokładnie tego, co podpowiada nam nasze chciejstwo. Trzeba więcej pokory! Zaimplementowaliśmy sobie głupie hasła – „realizacja siebie”, „szczęście to robienie czegoś wyjątkowo ważnego, posiadanie jak najwięcej”. Dogadanie się ze sobą to wreszcie docenienie tego, że jesteś, żyjesz, co masz, co może jeszcze się zdarzyć i faktu, że życie nie zawsze jest procesem miłym, bo stawia wyzwania.
Ela – Gloryfikujemy cierpienia.
Marek – Trzeba doceniać wszystko, co z życia płynie (miłe i niemiłe) a nie skupiać się na tym, co nie specjalnie miłe. Za bardzo bierzemy do siebie każdy ból, każdą zadrę. Życie składa się z różnych rzeczy, jedne są dla Nas bardzo przyjemne, inne nie. Musimy w odpowiedni sposób się do tego ustosunkować, nie pogrążać się w tragedii.
Ela – Warto świadomie kodować siebie na coraz lepszą komunikację ze sobą.
Marek – Mamy do wyboru: albo bycie w konflikcie ze sobą, albo bycie w konflikcie z pewnym rzeczami, które są dookoła. Musimy takiego wyboru dokonywać. Każda decyzja jest obarczona pewnymi konsekwencjami. Podsumowując, uważam, że ze światem można się ułożyć na tyle, na ile jest to możliwe, ale ze sobą można i należy dogadać się całkowicie.