c.d. rozmowa E.Nowalskiej z Markiem na temat
rozwoju wewnętrznego ludzi:
Ela – Współczesny człowiek ma wiele wyzwań. O jakim porozmawiamy dziś?
Marek – O nie znajdowaniu balansu między przywiązywaniem się i nieprzywiązywaniem do rzeczy, wszystkiego, co się w życiu dzieje.
Ela – Taki dystans jest człowiekowi bardzo potrzebny…
Marek – Trzeba zacząć od tego, że niezależnie od tego, jakie ma się spojrzenie na życie, trzeba zaakceptować fakt, że jest się istotą duchową. Nawet osoba zupełnie niezwiązana z religią, daleka od jakiejkolwiek metafizyki, uważająca, że jest chwilowo funkcjonującym człowiekiem, którego myśli, uczucia i działania są kontrolowane przez zachodzące w mózgu procesy, powinna mieć świadomość, że jest osobą duchową – produkuje uczucia i myśli. Od tej sfery wewnętrznej, duchowej zależy bardzo dużo w naszym życiu. Właściwie wszystko. Jakikolwiek wyznaczymy sobie cel w życiu np. bycia biznesmanem, człowiekiem oświeconym itp., zdecydowanie łatwiej go osiągamy, jeżeli umiemy utrzymać stan harmonii ze swoją sferą wewnętrzną. Chcesz być biznesmenem, bądź, chcesz medytować, medytuj, ale zajmuj się tym tak długo, jak długo nie powoduje to w tobie wewnętrznych tarć. Jeżeli na dłuższą metę zaczyna Cię to denerwować, wyprowadzać z równowagi, zacznij robić coś innego.
Ela – Negatywne emocje przekładają się na nasze życie wewnętrzne.
Marek – Słowa są mało precyzyjne, nie mówię o zapewnieniu sobie ciągłego pasma sukcesu. Dobre funkcjonowanie człowieka to unikanie, niwelowanie nieprzyjemnych konsekwencji, które przede wszystkim wpływają na kondycję naszego wnętrza, przekładają się na nasze dalsze działania, przeszkadzają w osiąganiu celów. Mówię o tym, by podkreślić wagę doceniania swojej sfery duchowej, konieczność jej nie ignorowania.
Ela – Nasza sfera duchowa domaga się od nas stanu wewnętrznej równowagi. Często brnie się w kontynuowanie czegoś, co nas tylko smuci…
Marek – Bo za bardzo przywiązujemy się do ról, celów, które sobie wyznaczamy. Nie da się stworzyć spisu dobrych i złych podejść do życia, bo wszystko zależy od konkretnego człowieka. Rozumiejąc, że nie można żyć z założeniem nieprzywiązywania się do niczego, bo jest to po prostu niemożliwe, bo człowiek jest tak skonstruowany, że przywiązuje się do rzeczy, uświadommy sobie związane z tym pułapki. Podlegamy zmianom, ale generalnie za nimi nie przepadamy, dążymy do osiągnięcia stabilności, czegoś, do czego możemy się przywiązać i co możemy utrzymać. Nie ma w tym nic złego, jednak trzeba rozumieć zmieniające się pewne okoliczności! Przy swoim przywiązaniu do rzeczy warto umieć się od nich dystansować, odłączać.
Ela – Nic nie jest wieczne…
Marek – Chcemy poustawiać sobie świat wokół siebie, by był stabilny. Jednak rzeczy się zmieniają, rzeczywistość się zmienia, tylko Ty nie chcesz się zmieniać. To powoduje wewnętrzne tarcia.
Ela – Wiele osób chce się zmieniać, dużo robią, żeby się zmieniać.
Marek – Niestety, większość ludzi mówiąc, że są otwarci na zmiany, są w gruncie rzeczy otwarci na zmiany zewnętrznego wizerunku. To nie jest żadna zmiana, to jest zmienianie tła, na którym jesteśmy namalowani. Nie, to My jesteśmy głównym punktem tej rzeczywistości.
Ela – Chcemy zmieniać się na lepsze.
Marek – Tak, tylko, że świat dostarcza nam do przeżycia to, czego potrzebujemy. My do niego mówimy – to chce, żebyś mi dostarczył, jakieś możliwości przede mną otworzył, ale tamtego to nie chcę. Świat dostarcza nam bodźce pozytywne i negatywne. Chodzi o nasze mądre, optymalne ustosunkowanie się do nich, również akceptowanie strat.
Ela – Jest schemat myślowy: odnosisz w życiu sukcesy, gdy sporo posiadasz. Pora do tego dodać odnoszenie sukcesu wewnętrznego, czyli bycia szczęśliwym.
Marek – Chodzi o pewien balans, czyli znalezienie równowagi pomiędzy naszymi oczekiwaniami w stosunku do życia, jak świat będzie wyglądał, a tym, jak rzeczy wyglądają w nas. My symbolizujemy raczej to przywiązywanie się do rzeczy. Paradoks, umiejętność połączenia ze sobą dwóch sprzecznych podejść powoduje, że wszystko w człowieku funkcjonuje lepiej – doceniania rzeczy i umiejętności ich tracenia.
Ela – Każdy chce zrozumieć, o co chodzi w jego życiu. Można jednak odnieść wrażenie, że mało, kto ma wizję, jakie ono powinno być, by było spełnione…
Marek – Powiem więcej. Ludzie starają się zbudować swój świat w oparciu o swoje wyobrażenia. Jednak, jakie mają na ten temat wyobrażenia? Przestańmy myśleć o ludziach, jako o istotach mądrych, oświeconych, bo to nas do niczego nie prowadzi. Większość żyje w sposób pozbawiony jakiejkolwiek logiki, jakiegokolwiek zharmonizowania ze sobą, podlega ogromnej ilości instynktów. Nikt z ludzi posiada kontroli nad swoim życiem, to normalne ale problem tkwi w tym większość ludzi nie posiada kontroli nad czymkolwiek w swoim życiu! Ludzie żyją schematami. Metoda na bycie osobą spełnioną jest przez nas pisana pod dyktando innych, ciągle powtarzamy schematy, bo ich powtarzanie jest od nas oczekiwane.
Ela – Daj przykład.
Marek – Rozmawiając z osobą, która Ciebie nie zna, gdy powiesz, że robisz w życiu to, co kochasz, masz piękny dom, fajną żonę, dzieci, świetny samochód, świetna pracę, ktoś pomyśl z zachwytem „łał”. Ale jeżeli powiesz, że robisz to, co kochasz, jesteś zadowolona, masz spokój, nie posiadasz dużego konta w banku, żyjesz skromnie, wtedy jest zupełnie inny odbiór tej samej informacji. Wytworzyliśmy mit sukcesu, żeśmy się do tego mitu przywiązali tak, że jest to wręcz upokarzające. Przykłady znanych ludzi sukcesu pokazują, że mimo sukcesu niszczyły ich wewnętrzne tarcia, których nie mogli znieść.
Ela – Sukces to przede wszystkim osiąganie harmonii wewnętrznej.
Marek – Sukcesem nie jest odwzorowywanie dążeń innych ludzi. Konstrukcja, którą oni sobie skonstruowali, nie musi być naszą konstrukcją.
Ela – Wróćmy do przywiązywania się do wszystkiego…
Marek – Jest różnica pomiędzy przywiązywaniem się do rzeczy i ludzi a docenianiem ich. Przywiązując się do pewnych rzeczy musisz być w każdym momencie gotowy do zostawienia ich, pójścia dalej. Moim zdaniem, żeby funkcjonować dobrze, bez tarcia wewnętrznego, trzeba być przywiązanym do rzeczy, respektować je, ale też postrzegać je, jako tylko pewne nasze otoczenie, tło. Jeżeli rozumiemy, że jest to tylko nasza pewna forma organizacji życia, to wszytko w porządku. Ale jeżeli czynimy z tego cel naszego życia, to przez całe życie funkcjonujemy, jako lunatycy. Jeżeli staramy się zniwelować wewnętrzne tarcia, które w nas występują, róbmy to przez ćwiczenie umiejętności dystansowania się do swojej rzeczywistości. Do czego zmierzam? Do stwierdzenia, że nie posiadamy wystarczającej kontroli nad tym, co nas spotyka, ale możemy mieć kontrolę nad tym, w jaki sposób się do tego odnosimy, ustosunkowujemy. Czasem odpuścić nie znaczy przestać działać, tylko przestać forsować pewne rzeczy na siłę, według swojego punktu widzenia. One mają swój rytm, swoją wolę.
Ela – Z jednej strony akceptacja tego, co jest, z drugiej strony wzmacnianie tego, co uznajemy za pozytywne.
Marek – Ale nie przymuszając zewnętrznego świata do bycia takim, jakim w gruncie rzeczy jeszcze nie umie być. Zmiany powinny powstawać, jako efekt wzrostu samoświadomości, rozwoju wewnętrznego. Nic na siłę. Mało jest ludzi, którzy akceptują innych oraz otaczające nas zjawiska takimi, jakimi są. Większość stara się wszystko modyfikować na swoją modłę, albo otaczać się tymi, którzy idealnie do nich pasują. Mniej umiemy otworzyć się na druga osobę, bardziej chcemy, żeby ona była otwarta na nas. Uczmy się rozumieć innych i być sobą.